admin

promo3

W najbliższy piątek, 7 listopada o godz. 16.00 spotkam się z przesympatycznymi słuchaczami Centrum kształcenia ustawicznego:)) Relację zamieszczę.

Tymczasem zabrałam się za pisanie piątej powieści, ale – jasny gwint! – zbliżające się wybory odciągają mnie od katorżniczej pracy! Nie mogę się doczekać, kiedy będzie już po nich! A na razie pozdrawiam ze Smoczego Pola!

mariola (24)

admin

Zaproszenie. 4 września.godz.19.00Po spotkaniu zapraszam wszystkich na toast ponczem w Bollywood Hollywood:))))

admin

14 sierpnia 2014

No żesz! Czy wam też się takie rzeczy zdarzają?! Odłamała mi się rączka od szczotki do układania włosów. Łeb mokry, a za pół godziny bardzo ważne spotkanie! Przypominam sobie, że mam jakiś tam zestaw turystyczny, otrzymany kiedyś, nie używany. Jest w nim niewielka okrągła szczotka, ale  z dosyć rzadkimi zębami. Łapię, nakręcam pasmo włosów tuż nad skronią i… K… mać! Ani w te, ani we wte! Uwięziona jestem! A każdy ruch pogarsza sytuację. Wycinam zęby szczotki. Nic. cała kępa włosia nadal w potrzasku. Dzwonię do Jacka  żeby uprzedzić o spóźnieniu.
– Tylko się nie śmiej – zastrzegam i opowiadam, co się dzieje.
Jacek wydaje z siebie jakiś niekontrolowany kwik.
– Nie śmiej się! – warczę.
Jacek przybiera urzędowy ton profesjonalisty:
– Ehm… Czekamy.
Nie ma siły. WYCINAM kępę włosów!!! Za 2 tygodnie promocja książki, będę na scenie, w świetle jupiterów z łysą czaszką z prawej strony! Na spotkaniu wszyscy uważnie mi się przyglądają, ale nie komentują.
Dzwonię do Justyny żeby się pożalić.
– Tylko się nie śmiej – uprzedzam ponuro. – Muszę się czesać „na pożyczkę”, jak łysy facet.
Justyna też wydaje niekontrolowany kwik.
– Nie śmiej się!!! „Pożyczka”! Rozumiesz?! Tak zaczeska!
W telefonie cisza. Nie tego się spodziewałam. Podejrzewam, że Justyna chichocze w mankiet. Gul mi skacze.
– Halo?!
-… Doceń, że się staram!!! Doceń to! – wrzeszczy Justyna i po kolejnej długiej minucie ciszy ryczy już bez żadnych zahamowań.
Boszzz!
Maria Ulatowska i Jacek Skowroński wydali właśnie powieść „Autorka”, gdzie zakamuflowali moje nazwisko tworząc postać profilerki Ewelina Zaczeska.  ZACZESKA! Jasna cholera! „Pożyczka” czy „zaczeska” jeden gwint! Słowo ciałem się stało.
Siedzę teraz w domu i dumam. Co dalej. Wiola mówi, żeby się na maksa wystrzępić z tej jednej strony. Ja na razie zaczesuję włosy na pożyczkę.
A na spotkaniu próbowano mnie pocieszać:
– No, dziś trzynasty…
Fakt. Trzynasty minął, a włosy nie odrosły.
Kupiłam sobie sorbet malinowy, sorbet mango i czekoladowe lody. I dużo winogron. I arbuza.

admin

No tak… Ten czas tak leci! Dopiero co świętowałam ukazanie się „Szkodliwego pakietu cnót”, a tu już w księgarniach „Kobieta z Impetem”! Powiem wam, że bardzo dużo pracy kosztowała mnie ta powieść. Nie jest to nieskomplikowana historyjka, ale przecież wiecie, że nie lubię prostych banalnych opowiastek:)) Jeśli już mam Wam proponować zabawę, to niech to będzie dobra rozrywka! Poczytajcie sami!

Wiecie jak się zaczyna?

Kapral Janeczko wyregulował ostrość w lornetce.

– Wielkie bydle, co? – Szturchnął łokciem kolegę z patrolu. – Zagubił się, czy porzucony?

Pies wielkości doga, przeraźliwie chudy, łapczywie chłeptał wodę z rzeki.

– Wakacje.

Tę odpowiedź kapral Janeczko rozszyfrował bezbłędnie: znaczy – wyrzucony. Kolega z patrolu straży granicznej był małomówny, komunikował się tylko lapidarnymi stwierdzeniami, półsłówkami i mruknięciami.

– Wakacje. – Potwierdził kapral Janeczko. – Ludzie to świnie.

Stali na skarpie tuż nad wodą i patrzyli przez lornetki na drugi brzeg, na psa o zapadniętych bokach. W ciszę wdzierały się już pokrzykiwania ptaków, woda w Bugu płynęła wartko, nabierając prędkości przy zakolach. Na łąkach po drugiej stronie podnosiła się mgła, jak to o świcie..

Pies nagle przestał chłeptać, a kapral Janeczko dostrzegł, że sierść na karku zwierzęcia zjeżyła się, uniosła na sztorc. Gdyby nie odległość, zapewne usłyszeliby cichy warkot. Psie oczy wpatrywały się przed siebie, w nurt. Uniesione dziąsła obnażyły kły. Kapral wycelował lornetkę w miejsce, w które wpatrywał się pies.

– O kurwa! – wrzasnął nagle kolega z patrolu.

– O kurwa! – pisnął kapral Janeczko.

Pies błyskawicznie odskoczył i zniknął w szuwarach na brzegu, a brunatne lśniące cielsko zanurzyło się w rzece. Przez moment na powierzchni wody rozchodziły się koliste kręgi i tylko one świadczyły, że to, co stało się przed chwilą, wydarzyło się naprawdę.

Kapral Janeczko w panice spojrzał na kolegę, a widząc jego pytający wzrok, potwierdził:

– Widziałem!

Znowu przytknęli lornetki do oczu. Kapral wpatrywał się w płynący Bug, jakby chciał zapamiętać każde załamanie nurtu, każdą tańczącą iskrę słońca. Nagle poczuł, że na głowie podnoszą mu się krótko ostrzyżone włosy i pomyślał o psie, któremu sierść sterczała niczym świeże rżysko.

– Co to, kurwa, jest?! – pisnął rozpaczliwie. – Jakieś discovery?!

Z niedowierzaniem patrzył na charakterystyczne wyłupiaste oczy sunące tuż nad powierzchnią wody.

– Przecież to… no, kurwa, przecież to krokodyl!

Kolega z patrolu pociągnął go za łokieć.

– Nie nasz problem! – Ruchem głowy wskazał kierunek, w którym płynęło tajemnicze zwierzę.

Kapral z ulgą wypuścił powietrze z płuc. Krokodyl, czy też czymkolwiek było dziwne zwierzę, płynęło na białoruską stronę. Teraz koledzy z Białorusi będą mieli zagwozdkę, co z tym fantem zrobić.

– Rozumiesz coś z tego? – Bezradnie popatrzył na kolegę.

Ten nie wdając się w dyskusję wsiadł do terenowego auta i bez słowa czekał, aż kolega do niego dołączy. Białoruś Białorusią, a o tym, co widzieli i tak trzeba będzie raport złożyć.

– Wakacje – burknął.

Kapral Janeczko skrzywił się, jak do płaczu.

– Co?… Że niby też porzucony?!

Kolega spojrzał na niego, jak na idiotę.

-Ludzie. Dzieci. Turyści – skwitował odpalając silnik.

Kaprala oświeciło.

– Jasna cholera! Przecież to musi żreć!

Terenowe auto ruszyło w stronę asfaltowej pustej drogi. Śpiew ptaków znowu się nasilił, kula słońca uniosła się nieco wyżej, a na nadbrzeżnej skarpie jeszcze przez moment dźwięczało nieludzko zdumione pytanie:

– No, ale, kurwa, żeby krokodyl?!
* * *

No i co wy na to? Ciekawi co będzie dalej?

A, będzie, oj będzie! :))))

admin

5 grudnia 2013

No chodzi o to, że generalnie to siedzę codziennie na FB i tam zamieszczam od czasu do czasu komunikaty, co się dzieje mniej więcej.  I tak będzie dopóki nie skończę tej CZWARTEJ, a termin mam przedłużony bo wszyscy czegoś ode mnie chcą, rozpraszają mnie, zagdajuą, angażują, a tu jeszcze święta i świąteczne numery Tygodnika Siedleckiego do złożenia.

Ale powiem wam, że dobrze idzie, powinna być fajna ta CZWARTA :))))

admin

27 sierpnia 2013

Oj wiem, wiem, baty się należą za to niepisanie…. Dla usprawiedliwienia: kończę kolejną powieść i jestem tak wypstrykana literkami, że tu nawet nie zaglądam. Biję się jednak w ponętna pierś z pokorą, bo powinnam choć raz na jakiś czas zagadać, potwierdzić, że wszystko w porządku…

Jest w porządku!

Dzieje się bardzo dużo towarzysko! Mamy bardzo dużo pisarskich imprez, na których wino się leje, albo nie, podawane są pyszności, albo nie, literackie gadki  zachwycają, albo nie..:))). No jest extra!  Powiem wam, że życie literackie w Polsce jest bardzo bogate. Kiedyś literaci spotykali się w „Ziemiańskiej” przy secie i galarecie, dzisiaj na FB i w realu niekoniecznie przy galarecie. Ale też powstają wtedy piękne anegdoty, rodzą się przyjaźnie i fajne projekty.

To dałam znak, że żyję.

I lecę pisać!

admin

W piątek, 5 kwietnia, o godz. 19.00 w Sali Teatralnej CKiS przy ul. B-pa Świrskiego 31 rozpocznie się wieczór promocyjny „Szkodliwego pakietu cnót”! Zapraszam! Wstęp wolny!

admin

11 marca 2013

„Szkodliwy pakiet cnót” w zestawieniu bestsellerów za luty Wydawnictwa Prószyński i S-ka znalazł się na 5. miejscu!!!! Ale się cieszę! Oczywiście marzyłam, aby dostać się do publikowanej 20-tki najlepiej sprzedających się książek, ale do głowy mi nie przyszło, że mogę wylądować w pierwszej piątce:)).

Ale to nie wszystko: w zestawieniu 100 najlepiej sprzedających się książek w empik.com w kategorii kryminał – „Szkodliwy pakiet cnót” zawędrował na 19. miejsce! Super!!! Przypomnę, że powieść ukazała się dwa tygodnie temu!

Cieszą mnie też recenzje, które ukazują się w opiniotwórczych portalach. Zobaczcie, jak fantastycznie o powieści napisał portal ZBRODNIA W BIBLIOTECE:

Recenzja Zbrodni w Bibliotece

Pozwolę sobie zwrócić uwagę na ten fragment: „Trudno jest się wybić na rynku polskiej komedii kryminalnej. Powstało już takich książek wiele i jestem pewna, że polskie powieściopisarki, które upodobały sobie ten typ kryminału, tak łatwo z obranej drogi nie zejdą. I chwała im za to. Zapoczątkowana przez naszą niekwestionowaną królową kryminału komediowego Joannę Chmielewską twórczość tego rodzaju przez długi czas była zdominowana przez jej styl. Jednak dziś już można powiedzieć, że nasze współczesne autorki wykształciły zupełnie nowe trendy, ich powieściopisarstwo ma wiele różnorakich oblicz, ukazując indywidualne style i specyficzne dla każdej z nich motywy. Myślę, że można dziś śmiało pokusić się o stworzenie rozbudowanej charakterystyki krytyczno-literackiej polskiej komedii kryminalnej, zresztą tworzonej nie tylko przez kobiety. I trzeba od razu dodać, że Mariola Zaczyńska będzie znajdowała w niej coraz bardziej poczesne miejsce.”

Portal CZYTAMY POLSKICH AUTORÓW przeprowadził ze mną wywiad. W obroty wzięła mnie Agnieszka Lingas-Łoniewska.

Wywiad z Mariolą Zaczyńską – Czytamy Polskich Autorów

A tu o książce w TYGODNIKU SIEDLECKIM

Dziękuję recenzentom za tak miłe opinie! 🙂

Tu jeszcze najświeższa recenzja, która zaczyna się niepokojąco, bo od oczekiwań autorki bloga:)) Po przeczytaniu pierwszej książki z serii „Zabójcza lekkość bytu”, czyli „Tutto bene” Manuli Kalickiej i Zbigniewa Zawadzkiego, recenzentka spodziewała się równie smacznej powieści. Rozczarowałam, czy sprostałam oczekiwaniom? Przeczytajcie sami blog Półeczka z niebieskimi migdałami

:)))

admin

1 marca 2013

Agnieszka Janiszewska, redaktor naczelna Kultury Siedleckiej przepytała mnie gruntownie. Oto link do wywiadu, który ukazał się na stronie miesięcznika. To dłuższa wersja rozmowy. Krótsza ukaże się  w papierowym wydaniu razem z recenzją „Szkodliwego pakietu cnót”. Recenzji jeszcze nie znam.

Wywiad w Kulturze Siedleckiej

Muszę się też pochwalić świetną recenzją na stronie Czytajmy Polskich Autorów. Wzruszyła się! Zobaczcie sami:

Szkodliwy pakiet cnót – recenzja na CPA

A tu cytat: „Szkodliwy pakiet cnót” to prawdziwy rollercoaster, zarówno fabularny, jak i dialogowy. Dzięki inteligentnemu humorowi, świetnie zarysowanym bohaterom i zaskakującej fabule powieść stanowi prawdziwą chrapkę dla wszystkich, którzy cenią właśnie takie elementy w książce. Napisana sprawnie, wciągająco i przemyślanie. I pamiętajcie, to nie tylko komedia z wątkiem kryminalnym, jest tu o wiele więcej wątków, które z tymi dwoma gatunkami nie mają nic wspólnego. To sprawia, że książka zyskuje w odbiorze i sprawia, że trudno się od niej oderwać. Gorąco polecam.

Znalazłam także kolejną recenzję, tym razem pisaną przez mężczyznę co zawsze jest dla mnie wydarzeniem, bo jestem przecież „babską” pisarką:)).

Blog pisany inaczej – recenzja

Fragment recenzji: „czytelnik bez problemu wchodzi w uczucia postaci i autorka szybko przejmuje kontrole nad czytelnikiem, kierując jego emocjami. A w tej książce dzieje się wiele. To wielowarstwowa powieść, na którą można patrzeć pod różnymi kątami. Dodatkowo wrodzony humor autorki jest tutaj w znaczny sposób uwidoczniony, oraz dystans do bohaterów. Trudno powiedzieć, aby był to klasyczny kryminał. Przy tej książce bawiłem się doskonale. Świetna lektura na wieczór dla każdego, kto ma ochotę sięgnąć po coś lekkiego i przy czym chce odpocząć.”

A tu przypomnę zapowiedź na portalu Zbrodnia w Bibliotece:

Zbrodnia w Bibliotece – zapowiedź


admin

25 lutego 2013

Zaraz wam wyjaśnię, co znaczy pilot ekstremalny, ale wcześniej wiadomość dla czytelników: Portal DlaLejdis, który poleca „Szkodliwy pakiet cnót” zorganizował konkurs, w którym można wygrać książkę. Aby wziąć udział trzeba wysłać SMS (1,23 zł + VAT) z odpowiedzią na proste pytanie: Czy Mariola Zaczyńska jest autorką powieści „Gonić króliczka”?

He, he, he… Proste:)) Warto chociaż spróbować!

Tu link do konkursu, trwa on do 8 marca:

http://dlalejdis.pl/konkurs/ksiazki_szkodliwy_pakiet_cnot_marioli_zaczynskiej

A 8 marca właśnie będę bibliotece w Rembertowie razem z koleżankami pisarkami: Hanną Cygler, Magdą Zimniak, Manulą Kalicką i Jolą Kwiatkowską. Po spotkaniu jedziemy nocować do Manuli (mieszka w niesamowitej przedwojennej wilii w Zalesiu Dolnym). Manula będzie pilotem, a to oznacza, że jazda będzie ekstremalna.Nie mogę się doczekać! Po ostatnim pilotażu Manuli, kolektywnie ustaliłyśmy, że wybieramy się z nią w podróż po Europie. Manula ma być obowiązkowo pilotem! Przygody murowane.

Ostatnio, gdy jechałyśmy na nocleg do Manuli po promocji jej książki „Tutto bene” (którą napisała ze Zbyszkiem Zawadzkim – świetna książka! Świetna!)  Manula siadła za moimi plecami i zaczęła prowadzić:

– Zaraz skręcisz tam.

Dziewczyny krzyczą: gdzie?!

– No przecież pokazuję: tam – odpowiadała Manula i okazało się, że faktycznie, w ciemności, za moimi plecami dawała jakieś znaki palcem.

Żeby chociaż mnie tym palcem dźgnęła! Na czujność, albo co… Lucy (Lucyna Olejniczak) siedziała obok niej i przetłumaczyła:

– Skręcisz w prawo.

Ufff.

Jechały z nami jeszcze Agnieszka Lingas-Łoniewska i Hania Cygler. Lingaska od razu sobie zaklepała:

– Kupuję ten motyw, kupuje! Do książki!

– No, a teraz jedziesz prosto do Zalesia – informuje za jakiś czas zadowolona Manula i zaraz z naganą mnie karci: – No gdzie?!

Okazało się, że „prosto do Zalesia” to był ostry skręt w prawo w niewielką dróżkę. Pominę, że kazała mi jeszcze parę razy skręcać myląc „prawo-lewo”, bo tu akurat jechałam jak po sznurku, gdyż sama mam z tym problem i gdy kazała w lewo, ja skręcałam w prawo myśląc, że skręcam w lewo. Dziewczyny w krzyk, a Manula uspokajała:

– Przecież dobrze jedzie.

No!

Rozwaliła mnie na maksa tylko raz. Przy „człowieczku”.

Jesteśmy już w Piasecznie, ciemność totalna, śnieg na poboczu, dostrzegam skrzyżowanie, a Manula wydaje komendę:

– Skręcisz zaraz za tym człowiekiem.

Wytrzeszczam oczy, ale za cholerę człowieka nie widzę. Dziewczyny jakieś rozproszone, ględzą o dupie Maryni, a ja człowieka do skrętu ni widzę!

– Za jakim człowiekiem?! – drę się panicznie.

Lingaska siedzi na przednim siedzeniu i też wytrzeszcza gały, i nic!

– Skręcaj, skręcaj! – instruuje Manula. – No za tym, o, co po pasach przechodzi! Człowieczek taki!

Jasna cholera! Mijam znak „przejście dla pieszych”. A na nim narysowany człowieczek w rozkroku. Niech to dunder!

– No, nie widziałaś go? – dziwi się Manula.

K…a, widziałam! Ale za takim człowiekiem jeszcze nie skręcałam!

– Człowieczka ja biorę! – warczę do Lingaski, która ze śmiechu próbuje gryźć deskę rozdzielczą. – Do książki.

Coś czuję, że o Manulę jeszcze się będziemy kłóciły:). Musimy częściej z nią jeździć, będzie więcej gagów do podziału:)).

Jak ja kocham Manulę!  Ma błyskotliwe poczucie humoru, które sprawia, że jej książki to po prostu uczta dla ducha.

A propos duchów… Gdy tak jechałyśmy wtedy… Wyobraźcie sobie: zima, potwornie ślisko, na poboczach góry śniegu, więc uliczki wąskie… a tu dojazd do Hani Cygler cholernie mizerną dróżką, biegnącą bezpośrednio przy głębokim rowie z jakąś rzeczką!

– Uważaj, żeby się nie ześlizgnąć  – uprzedza Hania.

Wszystkie jesteśmy spięte, prowadzę wolno, bo samochód dosłownie tańczy, a rów obok kół jak jakaś diabelska czeluść! I wtedy w ciemnościach, w poddenerwowanej ciszy słyszymy grobowy głos Manuli:

– Zwłoki pięciu pisarek w samochodzie znaleziono nad ranem w niedużej rzeczce…

:)))

No co ja wam będę mówić:)))).


FireStats icon Działa dzięki FireStats