28 maja 2010
– Duży ptak, duża kupa – tak Bartek skomentował moje ubolewania nad moralnym kręgosłupem bocianów, które nie kalając własnego gniazda, kalają z lubością mój samochód.
O tej dużości, to święta prawda. Patrząc na mój samochód, dodałabym jednak: bocian to baaardzo duży ptak… Ale wybaczam im. Tym, bocianom. Jestem generalnie w nastroju do wybaczania.
Wczoraj Nitencja przysłała mi scenkę ze swojej pracy. Kochana Nitencja jest sędzią kynologicznym i świetną groomerką. Tnie i strzyże po mistrzowsku. Między innymi jorczki.
– Przyszedł facet z małym uroczym jorczkiem, oczywiście udekorowanym kokardką. Wiesz, grzyweczka spięta w kucyczek, jak to u jorczków – tłumaczy Nitencja. – No i facet prosi: niech pani tnie, niech pani zrobi z niego MĘŻCZYZNĘ. Bo to samczyk był. Ten jorczek.
A mnie w tym momencie przypomniały się mistrzostwa w tańcu w Ljublianie w Słowenii. Widziałam tam osobliwe zjawisko. Wiotkie chłopię, niewątpliwie utalentowane, przyprawiało wszystkich mężczyzn o palpitacje serca. Chłopię było śliczne jak laleczka i mocno wygimnastykowane. Normalnie jak z gumy. Tancerz robił szpagaty w powietrzu! Wyskakiwał, robił szpagat i… opadał w tym szpagacie na ziemię! Bach! Z uśmiechem na ustach! Jezu! Wszyscy panowie odruchowo ściskali nogi, zginali się lekko i wydawali z siebie jęk:
– Uuuuch!
Nie ukrywam, że ja też.
Zapamiętałam tego tancerza, bo już nigdy więcej nie widziałam czegoś takiego. Jury nie doceniło poświęcenia, bo chłopię mistrzostwa nie zdobyło. Być może dlatego, że gdy tak z impetem opadał w szpagacie, to faceci zamykali oczy. A w jury była większość facetów.
Wczoraj miało padać, a przynajmniej tak wyglądało. Zobaczyłam sąsiadkę, panią Agnieszkę, więc lecę i się pytam:
– Będzie padać? Bo nie wiem, czy mam podlewać.
Zanim pani Agnieszka odpowiedziała, zobaczył mnie jej mąż, pan Gutek. No i biegnie do nas:
– Pani Mariolu! Pytanie za 100 punktów: będzie padać? Bo nie wiem czy mam kosić, czy pryskać.
No, tośmy pogadali.
Ja nie podlałam. Pan Gutek kosił. A deszcz nie spadł. I dziś jest podobnie. Podlewać, czy nie?