Archive for sierpień, 2010

admin

22 sierpnia 2010

Zobaczcie sami! To był twardy konkurs dla twardzieli o twardzielach. Ogromnie podobają mi się wypowiedzi uczestników! Nagrodziłabym ich wszystkich!

TWARDZIELE WSZYSTKICH KRAJÓW ŁĄCZCIE SIĘ!!!!

http://nakanapie.pl/konkursy/twardzielki

I wiecie co? Znalazłam jeszcze to: licytacja m.in. TWARDZIELEK na szczytny psi cel:)). Zobaczcie, w jakim dobrym towarzystwie. Chyba zacznę licytować:)

http://www.dogomania.pl/threads/191220-Grochola-Szwaja-i-inne-ksi%C4%85%C5%BCki-Fundacja-AST-do-10.09.2010

admin

18 sierpnia 2010

Kochani! Tak wygląda legitymacja Twardzielki:) Kroi nam się coś naprawdę kapitalnego! Przed twardzielkami wiele atrakcji! O szczegółach napiszę wkrótce. Z całą pewnością wszyscy, którzy mają książkę „Jak to robią twardzielki”, mogą otrzymać legitymację. Bez względu na płeć, bo znam panów, którzy są prawdziwymi twardzielkami:)) Wystarczy napisać na mojego maila. Wysyłam.

A teraz jeszcze o Twardzielkach w sieci:

Słowem Malowane: http://slowemmalowane.blogspot.com/2010/08/mariola-zaczynska-jak-to-robia.html

i JESZCZE: he, he,.. miłe..

http://hirank.pl/22932/Smiesznie-Jak-to-robia-twardzielki.htm

admin

13 sierpnia 2010

Na portalu DlaLejdis.pl trwa konkurs, w którym można wygrać „Jak to robią twardzielki…”. Polecam! W dodatku to portal, na którym zawsze można znaleźć coś dla siebie.

http://www.dlalejdis.pl/component/seminar/?task=3&cid=323

A tu mamy zdjęcie z Kołobrzegu, a jednej z tamtejszych księgarni. Dzięki za fotkę! jak miło widzieć twardzielki w Kołobrzegu!

admin

12 sierpnia 2010

Lena i Wika to Rosjanki, które kupiły GOOD GUY’A naszego pomeranianka. GOOD GUY, zwany w domu Gudikiem, robi teraz Młodzieżowy Czempionat Polski. Lena i Wika przyjechały go odwiedzić. Rozmawiałyśmy po rosyjsku, a że tego języka uczyłam się w szkole podstawowej, dziury w mózgu silą rzeczy były…

Lena opowiadała, jak to Gudik będąc na daczy jej przyjaciółki zniszczył ogrodową figurkę. Była to duża łybuszka, na której plecach siedziała mała łybuszka. I tę małą łybuszkę Gudik chapnął i zgubił. I koleżanka kazała szukać… Co to jest, u diabła, łybuszka?!

Lena chodzi, szuka… i znalazła! Żywą łybuszkę! Kombinuję: figurka ogrodowa, mama i bejbi… wiem! Kaczuszka!

– Robi kwa kwa? – upewniam się.

Lena radośnie przytakuje głową: robi kwa kwa!

No, to jesteśmy w domu. Zaraz, zaraz… To u koleżanki jest tyle łybuszek?

– No… – Lena ze zdziwieniem przytakuje. – A u was nie ma?

– Nie ma!

– A rzeki u was nie ma?

– Nie ma, przynajmniej nie tak blisko.

Lena dziwi się, że u nas taki niedostatek łybuszek. Ale opowiada dalej. Znalazła tę malutką żywą łybuszkę, zamknęła w dłoniach i zaniosła koleżance.  Otworzyła i łybuszka wyskoczyła, a  koleżanka w krzyk.

– Bała się łybuszki?! My w Polsce kochamy łybuszki – przekonuję Lenę.

Teraz Lena się uprzejmie dziwi. Miałam do niej żal, że zabrała małą łybuszkę matce, ale nie wiedziałam, jak to delikatnie powiedzieć. Może Rosjanka nie zrozumie, że my naprawę kochamy kaczuszki i nigdy byśmy matce nie zabrali. Pytam ostrożnie, co się stało z łybuszką.

– Skoczyła i uciekła – Lena radośnie kończy opowieść.

Taaa… Pełna żalu co do losu małej kaczuszki pomyślałam z westchnieniem o różnicy kulturowej.

Zaraz potem jechałam do redakcji, a Lena z Wiką chodziły po ogrodzie. Nagle Lena krzyczy:

– Mariola, Mariola u tiebia toże łybuszka, ty smatri!

Lena rzeczywiście trzyma zamknięte dłonie, ale że z niej niezły kawalarz, podchodzę ostrożnie. Jasne! Mała kaczuszka w moim ogrodzie! Aha!

Lena otwiera dłonie, a tam siedzi mała żabka.

– Łybuszka! – z zadowoleniem mówi Lena.

O żesz! A gdzie kwa kwa? Żaba nie robi kwa kwa!

– Robi – kiwa głową Lena.

To jak robi kaczuszka?

– Kra kra – mówi Lena.

No to żeśmy pogadały.

Wika natomiast zbladła, gdy usłyszała, jak mówię „żabka”. Sięgnęła po telefon.

– Łybuszka to żabka? – upewnia się.

Okazało się, że jej mąż uparł się, aby tak nazwać nowego pieska. To „żabka” tak ładnie zagranicznie brzmi. Widział w Polsce takie napisy przy sklepach spożywczych.

– Ja mu dam „żabka” – jęknęła Wika i wybrała numer.

To ja pojechałam do redakcji. Z lekkim sercem. No proszę: mam łybuszki! Kto by przypuszczał!

admin

10 sierpnia 2010

– Jest pani w zmowie z prezydentem Siedlec! – Czytelnik cedził słowa gniewnie. Po chwili zastanowienia dorzucił ponuro: – I jest pani w zmowie z prezesem oczyszczalni ścieków!

Szlag mnie trafił od razu.

– Noooo, jestem – stwierdziłam życzliwie.

Czytelnik się wyraźnie zacukał:

– … Jest pani?!

– A nie jestem? – zdziwiłam się, bo był taki przekonujący.

Jeszcze przed chwilą twierdził, że jestem. I wyglądało na to, że ten to już wie, co mówi!

Pan dzwonił w sprawie opisywanego smrodu w Siedlcach. Nikt nie wie skąd się bierze. I pana cholera wzięła, bo co jak co, ale dziennikarz powinien wiedzieć. Jak nie wie, jest w zmowie!

– Bo pani gumowce powinna założyć i chodzić! – pouczył mnie.

– Założę – zgodziłam się. – A pan mnie poprowadzi?

– Gdzie? – zapytał podchwytliwie.

– Tam, gdzie śmierdzi. Bo wnioskuję, że pan wie, gdzie to jest.

– Aaaa, nie! To pani musi znaleźć!

– To pan wie, czy nie wie?

– Ja przypuszczam – z godnością wycedził pan. – Ale tam gumowce nie pomogą.

No to żeśmy pogadali… Pan był oburzony.  Moją zmową z prezydentem (pewnie on smrodzi) oraz zmową z prezesem oczyszczalni ścieków (bo ten to już na pewno smrodzi!).  I było jeszcze coś.

– Bo ja poczułem się ośmieszony jako obywatel! – zagrzmiał desperacko. – Przyjechali do mnie znajomi, a w Siedlcach śmierdziało!

Taaa… teraz go rozumiem. Ale wkurzający był.  I wkurzające było to, że nie mogłam mu wygarnąć tak jak bym chciała, bo nie uchodzi. Słuchałam uprzejmie bredzenia człowieka sfrustrowanego, wietrzącego spiski, ośmieszonego smrodem. A potem obejrzałam sobie, co działo się przed pałacem prezydenckim w warszawie. Przy krzyżu. I zrobiło mi się lepiej!

Kocham tych ludzi, którzy absurd poszli wyśmiać absurdem! Kocham ich całym sercem, bo pokazali, że w Polsce są jednak ludzie myślący normalnie, bez fanatyzmu i nienawiści. Kocham tych wariantów nucących melodie z Gwiezdnych Wojen, puszczających bańki mydlane, reanimujących pluszowe misie.  Szkoda, że pałac prezydencki tak daleko. Założyłabym gumowce i poszła tam szukać siedleckiego smrodu.

A, i jeszcze kocham dzisiejszy poranny występ posła Gizyńskiego z PiS w TVN24, który stwierdził ponuro, że to Platforma Obywatelska wmanewrowała PiS w ten krzyż. Bezcenne! To jest dopiero zmowa!

admin

9 sierpnia 2010

Takie pytanie było tematem konkursu zorganizowanego przez redakcję  modowo.pl. Wypowiedzi konkursowiczów bardzo mnie wzruszyły. Modowo.pl to super portal! Kocham ich! A wypowiedzi poczytajcie. Nagrodą oczywiście były książki „Jak to robią twardzielki…”!

http://modowo.pl/wasze-twardzielki

admin

6 sierpnia 2010

O rany! Moje boćki odbyły dziś pierwszy lot! I JA TO WIDZAIŁAM!!! Nie wiem, być może jestem trochę nadopiekuńcza, bo latam teraz jak w gorączce i sprawdzam, gdzie lądują. Zupełnie, jakbym mogła im zabronić latać gdzie chcą lub pokazywać palcem, gdzie mają przysiąść.  Okropnie się denerwuję!

Akurat był u mnie Irek z Towarzystwa Przyrodniczego BOCIAN. No co za zbieg okoliczności. Przyjechał bo w sąsiedniej wsi młody bociek przysiadł na słupie wysokiego napięcia i go poraziło. Na szczęście przeżył i Irek zabrał go, by oddać bezpiecznie naturze. Siedzieliśmy w ogrodzie i Irek cały czas zerkał na gniazdo i oceniał:

– Nooo.. dziś labo jutro ci polecą… Dziś mają dobry wiatr…

No to ja tez wlepiałam się w gniazdo. Nagle młodziak podskoczył, zaczął machać skrzydłami i… pooooofrunął!  Ależ to był widok! Kołował nad łąką i wylądował na niej. Zaraz potem drugi młodziak zrobił to samo. Pierwszy wrócił do gniazda, a drugi nie przysiadając zrobił kilka kółek i tez wylądował w gnieździe.

Moje maluchy! Teraz co kilka minut robią po parę kółek. Stoję pod gniazdem i opowiadam o strasznych słupach z prądem, żeby uważały, ale chyba mnie olewają, są tak przejęte.

Nigdy nie zapomnę tego widoku, tego pierwszego lotu. Byłam tak wzruszona, że Irek tylko się uśmiechnął:

– Dobra, jedziemy, bo pierwszy lot to dosyć intymne przeżycie. Zostawimy cię samą.

Miał rację.  W końcu to moje pierwsze boćki.:))

admin

5 sierpnia 2010

Nie było mnie jakiś czas, bo miałam gości. Przyjechali przyjaciele z Rosji i trochę się nimi zajęłam:)). Nawet Warszawę pokazałam! Teraz mam trzy dni na dojście do siebie. Zajrzałam oczywiście do sieci, co tam słychać i trafiłam na to: miło widzieć, że Twardzielki wyskakują jako najczęściej komentowana książka:))

http://empikshop.warsawvoice.pl/szukaj/ksiazki?c=ksiazki-literatura-literatura-obyczajowa-wspolczesna-polska&catalogType=PL&start=1&resultsPP=10&searchCategory=3101170301

Potem sobie zaglądam na onet, bo mi tam wyskakują twardzielki we… wpadkach gwiazd. Ki czort, myślę sobie. Jestem już gwiazdą, czy zaliczyłam wpadkę? Okazało się, że ani to, ani to. po prostu jestem w dobrym towarzystwie:)).

http://tematy.onet.pl/wpadki_gwiazd

Okazało się Twardzielki można tez wygrać na kulturaonline.pl:)).

http://kulturaonline.pl/nowosci,w,klubie,kulturaonline,pl,tytul,artykul,9248.html


FireStats icon Działa dzięki FireStats