11 lutego 2008
Nikt mi nic mówi! Jak staremu Forsytowi nikt mi nic nie mówi! Siedzę właśnie na gg i patrzę, a tu Guciowa się wyświetla.
– Co ty tu robisz? – pytam zdziwiona, bo wiem, że o tej porze jest zawsze u Gucia w szpitalu.
– A ty kto? – pyta Guciowa.
No i okazało się, że pod tym numerem gg jest już nowy użytkownik. Guciowa nic nie powiedziała. RODZINA! A nie mówi.
A z tym „A ty kto?”, to przypomniało mi się, jak Ania W. dzwoniła do swojego taty Zbysia.
– To ty? – zapytała tradycyjnie, gdy tylko męski głos powiedział „hallo”.
– Tak, to ja – odpowiedział rozmówca.
No i Anię tknęło. Coś jakoś zbyt pewny siebie był ten głos. A tato Zbysio jest zawsze szarmancki i bardzo ciepły. Żaden tam macho i dyktator.
– To na pewno ty? – upewniła się podejrzliwie.
– Tak, to na pewno ja – odpowiada męski głos.
– E… nie…. to chyba nie ty… – Ania wyraziła niejako wątpliwości.
– Ależ to na pewno ja! – upiera się męski głos.
– Nie! To nie ty! – stwierdziła kategorycznie Ania i zakończyła rozmowę.
I dobrze zrobiła. Chwilę później dodzwoniła się bowiem do Zbysia, który wyparł się, by przed chwilą z córką gadał. I tak sobie myślę: jaki to szczwany lis był! Ten od zapewnień. Jak mu to gładko szło! Normalnie, oszukaniec!
A z Guciową sobie wieczorem pogadam. Żebym JA zaczepiała obcych ludzi w sieci? Bo ona zmieniła numer gg? Normalnie, zapytam ją, czy już mnie nie kocha. Bo nowego nie podała. Nic mi nikt nie mówi!

12 lutego, 2009 o godz. 1:53
Poprawiłaś mi nastrój. Jak zwykle zresztą 🙂
12 lutego, 2009 o godz. 1:59
A gdzie Ty się podziewasz?! Też mi nic nie mówisz! Już dawno Cię u mnie nie było, a ja tęsknię!
12 lutego, 2009 o godz. 3:16
A, jakoś tak zaglądam tu i ówdzie, nic nikomu nie mówiąc. Chyba mnie chandra jakowaś dopadła, ale mnie w końcu rozśmieszyłaś, to może mi przejdzie 🙂
12 lutego, 2009 o godz. 4:01
Oj, niech przejdzie! A może Ty jak nasz Piotruś – urodziny jakieś masz czy co? I orange ci sms wysyła:))? Lepiej powiedz. Ja tam nieco fałszuję, ale dośpiewać „sto lat” to zawsze chętnie…
12 lutego, 2009 o godz. 10:10
Nie, urodziny dopiero w maju… Tak jakoś 🙁
Ale przejdzie, zawsze przechodzi, tylko dalej mnie rozśmieszaj. Proszę 🙂
13 lutego, 2009 o godz. 2:57
Hejka-Mariolciu usmialam się po same pachwiny ,a jeszcze do tego moje problemy wodno-kanalizacyjne/przeziębiony pęchęrz/ i twoja opowieść uaktywniła mi w pamięci motyw z tegorocznej kolędy, nie wiem jakie będa tego skutki-ha ha ha
-powitanie księdza”pokój temu domowi”
-Wiola:”ojjjj tak ,dziękuję”
-słysząc tubalny głos księdza za drzwiami w innym pokoju odzywa się sieeeedem pomeranianów w zgodnym chórze:hau,hauu,hauuu itd.ale to nie koniec,
-w garażu za ścianą rozpoczęła konwersację z pomkami nasza kundelka Tamara-niskim hau,hauu,hauuu
-w innym pokoju pomki odpowiadaly- wysokim hau, hauu ,hauuu itd.
-ksiądz:”klęknijmy i zmówmy modlitwę w spokoju”
-Nala/kotka perska/słysząc ruch w domostwie zaciekawiona i chyba troszkę zdziwiona, przybiegła do salonu-widząc wszystkich na kolanach -odpowiedziała”miau miauu miauuu itd. ocierając się o księdza i o moje biodro.
Nagle…. wszystko ucichło.
Usiedlismy w spokoju/w pokoju/-ksiądz wyciąga kartoteki , obrazki i….. /myslałam,że wszystko układa się juz tak dobrze/zadzwoniłaś TY.
-Mariola:”czeeeść to tyyy”
-Wiola:”hej mariolciu ,przepraszam cię mam w tej chwili kolędę”
Mariola:”ok,to zadzwonię pózniej”
-ksiądz:”a teraz moi drodzy….’
-Nokia Wioli-dzwoni”dorosłe dzieci mają żal”
-Ewcia -sekretarka -Związek Kynologiczny:”Wiolciu co słychać,potrzebujemy KP,papier do drukarki… itd.
-Wiola:”hej ewciu,przepraszam cię mam w tej chwili kolędę’
-ksiadz kieruje slowa do reszty rodzinki;”ufff ale tu ruch”
-Piotr/mąż Wioli/:”tu tak codziennie”
minęły 2 minuty-po otrzymaniu obrazków odzywa się…no co teeeelefon
nie wytrzymałam odłozyłam słuchawkę,zdażyłam usiąść a tu nagle…..odzywa się głos w słuchawce
-Wanda/mama Wioli/:” halo-wiola,tu mama ,halo odbierz,Lolllleeek/tata wioli/,chyba żle odłozyli słuchawkę,
daleko w tle odzywa się,
-Lolek:”Wandziu zadzwoń na komorkę,bo Wiola znowu pewnie w tym związku ginekologicznym siedzi”.
Zerwałam się na nogi widząc pierwszą krople potu ściekającą po licu cierpliwego księdza/choć ja nadal tłumaczę sobie to tym,iż z kominka buchał ogień/ a może był inny powód-hihihi,wylączyłam Nokię,piotrowego Samsunga i aby ukryć dowody swojej winy poprosiłam Sabinkę /córa Wioli i Piotra/,
-Wiola :”dziecko wyłacz swój telefon również”
-sabinka:’mamus ale mój nie dzwoni wogóle”
I tak dobiegła konca wizyta duszpasterska u Wioli Piotra Sabinki,siedmiu pomeranianów,Tamary i Nali z wypowiedzianymi na koniec w drzwiach- słowami- księdza:”pokój temu domowi”.
13 lutego, 2009 o godz. 10:35
O ja cię!!! Wiola! Cudo! Pamiętam ten dzień, bo taka mało przytomna byłaś i jakaś zestresowana. Teraz wiem, dlaczego i kwiczę ze szczęścia i cały czas to czytam ciągle i ciągle!
Lucy! Od dziś jeszcze Wiolcia będzie cię rozśmieszała, patrz, jaka to super babka, można na nią liczyć, jak widać. Moja SIOSTRA. Duchowa.