6 kwietnia 2009
Bachor miał wczoraj urodziny. Ja oczywiście się pomyliłam i dzień wcześniej upiekłam jabłka z wiśniami, które miały być podane do łóżka. Ups! Falstart. Zdarza mi się nagminnie.
Właściwego dnia znowu dopadłam piekarnika, ale zza pleców wyrosła mi Tina z włosem zmierzwionym i obłędem w oczach.
– Będziesz coś piekła?!
– Jabłka – odpowiedziałam z dumą i godnością osobistą.
– Piekarnik mi potrzebny. Na karteczkę. Ale piecz, piecz – mamrotała Tina i pogalopowała gdzieś poza dom.
Wróciła niebawem i wręczyła mi mały karteluszek.
– Schowaj – mamrotała. – Musisz ją mieć przy sobie.
Jako że paradowałam w kreacji piżamkowej, nie bardzo miałam gdzie karteczkę schować. Zrobiłam bezradną minę.
– W gacie schowaj! – warknęła Tina i z jeszcze większym obłędem w oczach znowu gdzieś zniknęła.
Schowałam. A potem Tina powiedziała, że te gacie, to była metafora. Ale, już przepadło.
Obudzony Bachor zaczął się zachowywać tak, jak Tina. Biegał z obłędem w oczach i zbierał kartki. Okazało się, że na każdej karteczce była wskazówka przybliżająca go do urodzinowego prezentu. W pewnym momencie dopadł mnie.
– Czy coś wiesz na temat mojego prezentu? – zapytał przymilnie.
– Nie wiem nic, ale mam karteczkę.
– To daj.
Zawahałam się.
– Mam ją w gaciach. Jesteś pewien, że ją chcesz? – wyznałam uczciwie.
Bachor zbladł.
– To może tylko przeczytaj – wyjęczał.
Sięgnęłam do gaci, tłumacząc, że Tina za późno powiedziała, że to metafora, ale Bachor nie chciał tego słuchać. Na karteczce był napis: „PFFF… NIC NIE WIE!!! SZUKAJ W GARAŻU NA TRAKTORKU.” No i Bachor poleciał. A potem jeszcze parę razy wbiegał, zbiegał, zawracał, czołgał się, skakał, a na trzecim kilometerze niemal zasłabł. Karteczek było 35.
Zmęczyłam się tym jego bieganiem strasznie. Dobra przebieżka na odchudzanie. Zaproszę Tinę na moje urodziny.

7 kwietnia, 2009 o godz. 10:25
Super pomysł z tymi karteczkami. Widać, że Tina pasuje do Waszej zwariowanej rodzinki jak ulał :))
7 kwietnia, 2009 o godz. 10:50
Nooo…. Strasznie ją kochamy. Lucy! Ona jest w dodatku prawdziwą LASKĄ! Piękna jest. I mądra. I dobra. No i w odpowiedniej dozie walnięta.
8 kwietnia, 2009 o godz. 8:37
Tinka-trzymaj tak dalej-he he he.W przyszlym roku DZIEWCZYNY PRZYGOTUJCIE 70 KARTECZEK-HI HI HI
Karolku -wszystkiego co najlepsze dla CIEBIE -spóznione ale prosto z naszego pojemnego i szczerego serducha.
8 kwietnia, 2009 o godz. 9:57
Wioluś wybacz, ale ja to muszę napisać… obwieścić publicznie… LUDZIE! A mąż Wioli ma tak seksowny głos, że mówię wam… I jak sobie pomyślę, że on tak co rano: cześć Wiola… to wszystkie baby powinny zazdrościć. Piotruś, jak ty to robisz??? Ty Wiola jemu powinnaś te karteczki rozłożyć, a on by tak za każdym razem: no Wiola, Wioluś, kochanie… przy każdej karteczce.
9 kwietnia, 2009 o godz. 10:03
Taaaak -ha ha ha ach te „baby”-to powiedz mi moja KOCHANA SIOSTRZYCZKO -CZEMU PRZY SWOJEJ DRUGIEJ POLOWIE TAK CIENKO „PISZCZY”-HI HI HI.
Mariolciu mam nadzieję,iz twoje oficjalne oświadczenie na blogu nie zwiększy ilości anonimowych telefonów -„bab”łaknących doznań słuchowych po usłyszeniu „Taaaak słuchaaam -przyyyyy telefoooonie”-he he he.
Prawie 20 lat temu mój Piotruś ,odbierał telefony Wioli również w takiej tonacji,która zwalała mnie z nóg,a owszem.
Teraz słyszę jedynie w słuchawce glosik przed mutacją-„przepraszam nie teraz nie mam czasu-mam KLIENTKę” hm hm hm. Słyszycie Kochani jak to mówiła żona do męza w pierwszą rocznicę ślubu widząc podczas wspolnego spaceru wielką kałużę po deszczu:
-uważaj ZłOTKO ,bo wejdziesz w błotko,
a po dwudziestu latach wspolnego związku:
-uważaj IDIOTO,bo wleziesz w błoto.
Morał z tego jaki?
Podam oczywiscie wersję extremalną:
SPACERUJMY KOCHANE PODCZAS I PO DESZCZU CO ROKU Z….NOWą POłóWKą
10 kwietnia, 2009 o godz. 7:56
Widzieliście tę reklamę w TV, gdy przystojniak jak cholera pije kawę i na koniec mówi takim seksownym głosem jak wiolciowy Piotruś: Nescafe… Espresso.
Otóż Bachor tak zagaduje do Tiny. Jak chce na niej zrobić wrażenie, ofkors. Nescafe… Espresso…