11 grudnia 2009
No to zaczęło się! Bachory coś kombinują, a ja nie wiem co! Do tej pory to ja w rodzinie kombinowałam i niewyraźnie się czuję, gdy ktoś mnie tak wyautował. Jasny gwint!
Mam niejasne przeczucie, że kombinacja dotyczy gwiazdkowego prezentu. Oto Bachor tajemniczo i desperacko zapowiada:
– Jak będziesz rozmawiała z Guciową, to jej o nic nie pytaj!
Oczywiście natychmiast zadzwoniłam do niej, domagając się uprzejmie wyjaśnień.
– O co mam cię nie pytać, do cholery?!
No i Guciowa mnie zaskoczyła. Najpierw milczała, a potem, zupełnie znienacka i w niepodobnym do niej stylu, zaczęła się dziko śmiać, niemal kwiczeć, biegać po pokoju ze słuchawką w ręku i (domyślam się tylko) robić przysiady ze szczęścia.
– Ha! Ha! Nareszcie to ty nic nie wiesz! Nareszcie nic nie wiesz!
Absolutnie nie podzielałam jej zadowolenia. I nie podzielam. Bo pary z gęby nie puściła! A potem jeszcze z wyższością zażądała:
– To daj mi Bachora.
I gadali jakimś szyfrem, a w większości szeptem.
Na szczęście mogłam się skupić na innych wiekopomnych wydarzeniach: oto moja duchowa siostra Wiola obchodziła urodziny, a zaraz dzień po niej urodziny obchodził Stefano. Wiola już była po dwóch lampkach szampana i chichotała cały czas. A ze Stefano to inna historia. Piotr rozesłał usłużne esemesy, informujące, że Stefano kończy 40 lat i w związku z tym ma doła. I powinniśmy mieć moralny obowiązek go z tego doła wyciągnąć, bo to przecież 40-tka. Niejasno kołatało mi się w głowie, że chyba rok temu tez dostałam esemsea o 40-tce Stefano…
Tak czy siak, w życzenia urodzinowe dla zdołowanego Stefano włożyłam dużo wysiłku, by były taktowne, uspokajające, tchnące optymizmem. No, że wiecie: szklanka jest do połowy pełna.
– Ojej, dziękuję, ale ja nie mam 40 lat – równie taktownie i wyważenie odpowiada Stefano, by nie daj Boże mnie nie urazić.
– Ale to taki piękny wiek – uspokajam.
– Oj, to ten Piotr! – załamuje ręce Stefano. – On mi to robi co roku. Dzisiaj pani w aptece też na powitanie mi gratulowała 40 lat! A ja mam jeszcze 39.
No i olśniło mnie! Rok temu Piotr też wysłał esemesa o psychicznym dole Stefano z powodu 40-tki! A Stefano mówił, że ma 38. Tylko, że wtedy mu nie uwierzyłam.
Rany! Jak dobrze, że Piotr jest w Lublinie, a Bachory u mnie. No ich tylko razem spiknąć! Strach pomyśleć. No, ale ja tez muszę się sprężyć. Bo jak to tak? bez walki oddać tytuł największego kombinatora w rodzinie? Nigdy! O! Drżyj świecie! NADCHODZĘ!
PS
Lecę zadzwonić do Wioli. Wczoraj jej mąż, Piotr i córka Sabinka, którzy grają razem w kapeli rockowej, mieli koncert. Wiola miała dojechać na ich występ i namawiałam ją, żeby rzuciła w Piotra stanikiem, jak na rockową fankę przystało. Ale wymawiała się, że musi zdjęcia robić. No to muszę się dowiedzieć, czy rzuciła, czy nie?

11 grudnia, 2009 o godz. 11:05
Ha! Nadal nic nie wiesz trala la, trala la:)
Do Stefano: Najserdeczniejsze życzenia jeszcze przed zmianą kodu na 4 z przodu 🙂
Do Wioli: Rzuciłaś????
12 grudnia, 2009 o godz. 9:48
Kombinujcie, kombinujcie! Zobaczycie, co ja wykombinuję! A Wiola nie rzuciła, ale nich ci sama napisze. Jestem rozczarowana! Planuję, że przy następnej wizycie w Gdyni sama rzucę.
15 grudnia, 2009 o godz. 12:05
To bardzo fajny pomysł z tymi urodzinami! Warto skopiować. Miło dostawać taktowne, uspokajające, tchnące optymizmem życzenia. Przynajmniej ludzie myślą, czego życzyć, a nie tak trywialnie „zdrowia, szczęścia”, itd.
A jeśli chodzi o kombinowanie- może warto ustąpić pierwszeństwa młodzieży? Niech się wykazują! Ja tam lubię niespodzianki!
23 grudnia, 2009 o godz. 12:39
NIE RZUCIŁAM,BO NIE MIAŁAM-HIHIHI