9 lutego 2010
Normalnie kocham moich sąsiadów. Przed chwilą dzwonił pan Jarek. Uroczy młody człowiek. Sąsiad ze Smoczego Pola. Prosił o telefon do Bachora. Podałam.
Bachor miał dziś męskie zajęcie: miał pojechać z przyczepka po węgiel. Ustaliliśmy, że pojedzie do niedużego składu, w którym jest sympatyczny pan. Zazwyczaj bierzemy węgiel w dużym składzie, ale tam był pan, który cwaniakował. Kupuję węgiel pierwszej klasy, a pan od cwaniakowania ładował z upodobaniem miał, czyli najtańszy odpad. Zrobiłam więc piękną awanturę, pan się nadąsał jak panna, ale nie pozwoliłam na ładowanie badziewia. Nie za takie pieniądze. Uznaliśmy, że pan może sobie cwaniakować dalej, więc tym razem kupimy węgiel u sympatycznego i uczciwego pana z mniejszego składu.
Dzwonię do Bachora i pytam, czy panJarek się dodzwonił.
– Tak, przyszedł – mówi Bachor, ale słyszę, że jakiś spłoszony jest.
Okazało się, że Bachor pojechał po węgiel, ale pocałował klamkę – we wtorki mały skład jest zamknięty. Po drodze spotkał pana Jarka, który w dobrej wierze poinformował go, że przecież jest jeszcze duży skład w Mordach.
– Nie, nie poczekam, jutro pojadę – przekonywał Bachor.
– Wiesz – tłumaczył mi potem. – Nie chciałem mówić, dlaczego nie chcę jechać do Mordów. No bo może oni się znają, co ja będę nadawał, a potem będzie komuś przykro.
Bachor użył jeszcze koronnego argumentu.
– A w tym małym składzie, to pan nawet na krechę daję, jak pieniędzy brakuje – stwierdził zadowolony, co jest czystą prawdą.
Pan Jarek pokiwał głową, poszedł do domu, a potem zadzwonił do mnie po telefon Bachora…
Kwadrans później wywołał Bachora telefonicznie do bramy.
– Masz – wręczył mu pieniądze. – Zapowiadają mrozy, jak was zasypie, to zmarzniecie. Jedź i kup ten węgiel.
No i popłakałam się ze śmiechu i wzruszenia. Uwielbiam moich sąsiadów! Uważam, że zamieszkałam w raju na ziemi. Od razu przypomniało mi się, jak sąsiedzi przyszli mi z pomocą przy przeżynaniu słupków dębowych do ogrodzenia. Przytachali krajzegę, poprzeżynali wszystko i jeszcze nie chcieli wziąć pieniędzy. Siedzieliśmy potem zmęczeni, piliśmy piwo, a pan Wiesiek westchnął:
– Tak, Zaczyńsko… Teraz to jeszcze nam trzeba, żeby się tu osiedlił lekarz i prekurator!
Święte słowa! I weterynarz!

9 lutego, 2010 o godz. 9:52
Święta prawda! Dobrzy sąsiedzi to podstawa! Ja mam takich, że kiedy równocześnie robiliśmy remont, to wszyscy wokół byli przekonani, że łączymy mieszkania, bo tak dobrze ze sobą żyjemy 🙂 Ja miałam kuchenkę elektryczną, moi sąsiedzi gazową. Jak wyłączali prąd, gotowaliśmy razem u sąsiadów. Jak wyłączali gaz – u mnie. Pozdrowienia dla pana Jarka, co tak pięknie dba o tę Zaczyńsko 🙂
9 lutego, 2010 o godz. 11:17
I co? Macie po sąsiedzku lekarza i prokuratora? Chociaż, po co? Obecni sąsiedzi biją innych na głowę. Tylko pozazdrościć sąsiedztwa- cudni są!
10 lutego, 2010 o godz. 11:29
Lekarz to już prawie zamieszkał (chirurg) ale w ostatniej chwili jakiś warszawiak podkupił mu posesję. Prokurator dojeżdża okazjonalnie. A sąsiedzi są absolutnie cudni!
10 lutego, 2010 o godz. 11:30
Trzeba by kiedyś zrobić zjazd porządnych sąsiadów: z piwkiem, tortem i pieczonymi ziemniakami.
10 lutego, 2010 o godz. 11:38
Ty to nawet sąsiadów masz dobrych:)
10 lutego, 2010 o godz. 1:33
Mogę upiec tort! I sernik!
10 lutego, 2010 o godz. 3:06
No i proszę, kroi nam się niezła impreza!
10 lutego, 2010 o godz. 3:07
To może zostawisz ten Kraków? Co prawda żaden z ciebie prekurator, ale miejscowi pisarzy bardzo lubią!
11 lutego, 2010 o godz. 1:01
W tych czasach bezcenne. I jaki taktowny ten Pan Jarek. Dobrzy sąsiedzi są równie ważni w życiu jak dobrzy przyjaciele
11 lutego, 2010 o godz. 8:36
A dziś Bachor poszedł oddać pieniądze i dostał całą tacę świeżo usmażonych pączków!
17 lutego, 2010 o godz. 12:44
Mariolu, pozwoliłam sobie wyróżnić twojego bloga znaczkiem Kreativ Blogger, pozdrawiam
http://notatkicoolturalne.blox.pl/2010/02/Krativ-Blogger.html
17 lutego, 2010 o godz. 10:02
Oj! Dzięki Kasiu! A chciałam skomentować na fejsbuku twoje zdjęcie, ale kurde nie umiem. Nic mi nie pokazuje: napisz czy coś w tym rodzaju. To nieniejszym czynię: pięknie ci w tej fryzurce! Normalnie zaje…cie!