13 maja 2010
Mam trochę siną szyję. Po prostu człowiek czasem za bardzo wchodzi w rolę. A my wczoraj miałyśmy na kursie duszenie. Właściwie oswobadzanie się z duszenia. Nie wiem, jak moje partnerki, bo obawiam się, że ja też wchodziłam w swoja rolę ciut za bardzo.
Korepetycji udzielała mi wczoraj Dorota. Trochę nas deprymuje, jak nie trafiamy piąchą w sedno sprawy, jeśli wiecie, o czym myślę. Walniemy w udo, na przykład, w pachwinkę, ale nie w sedno.
– Może w naturze będzie łatwiej – zastanawiała się Agnieszka. – Bo faceci chyba szerzej rozstawiają nogi, jak chodzą. No choćby dlatego, że mają te jajka, no nie?
Dlatego potem ćwiczyłyśmy, że tak powiem, w rozkroku. I było łatwiej.
– Weszło! – radośnie informowała Dorota.
– Nie weszło! – karciła, gdy znowu walnęłam ją w udo.
Taaa… Łatwo nie jest.
Nasze ciacho od krav maga też nie popuszcza. Wojskowy dryl. Jak czymś podpadniemy, wszystkie robimy pompki. Jezu! Ot, choćby nawyk krzyczenia i ucieczki. Każda z nas demonstrowała, czego się nauczyła. Jeśli przy ciosie nie krzyknęła, a potem nie uciekła, ciacho radośnie obwieszczało:
– Poooompuuuujeeemy!
No i sru: dziesięć pompek. Siedziałyśmy bez życia oglądając kolejne popisy koleżanek i darłyśmy się:
– Krzycz! Uciekaj! Krzycz! Uciekaj!
– Pompujemy! – cieszy się ciacho, bo właśnie kolejna delikwentka była tak oszołomiona wyprowadzonym ciosem, że patrzyła na trafionego modela bez słowa i bez ruchu.
Zuzka nadrabiała zaległości z poprzednich zajęć, gdy nie pozwoliła się ściskać modelom zboczeńca. Ale dała czadu!
– Chyba przyprowadzę swoje dziecko – wysapała zadowolona.
– Paulinę? – ucieszyłam się, bo uwielbiam jej córkę (jest tak piękna, że ludzie po prostu zapominają przy niej języka w gębie, gapia się z otwartymi ustami).
– Nie, syna przyprowadzę. Instruktor mówi, że mu brakuje modeli do bicia – pokiwała głową ze zrozumieniem.
– Dziecko poświęcisz?! – Noooo… byłam pod wrażeniem jej zapału.
– Jakie poświęcisz, syn ma piąty dan w aikido – Zuzka wzruszyła ramionami.
No proszę. Zuzka może mieć korepetycje w domu.
Dziś jestem padnięta. Przez te okrzyki i ucieczki zrobiłam jakieś 100 nadprogramowych pompek. No, i ta sina szyja. Jutro kolejne zajęcia.

13 maja, 2010 o godz. 12:37
O! O! Skoro nie chcesz bić własnego dziecka w domu To zabierz Karolka ze sobą na zajęcia-jako model do bicia 🙂
13 maja, 2010 o godz. 2:25
Ale on nie ma żadnego dana. Kurde, dobrze, że on nie czyta mego bloga:)). Bo bym chyba musiała użyć któregoś wyuczonego chwytu. W samoobronie:))
14 maja, 2010 o godz. 5:47
To ja synek^^. Małą poprawka … mam 5 Kyu (czyt. Q) a raczej w czerwcu zdaje na 5 Kyu:). Dan to stopien mistrzowki …
14 maja, 2010 o godz. 9:15
Oj, Zuzka już mnie uświadomiła, że zrobiłam z ciebie Ninja! Ale wszystko przed tobą:)!!!!!