30 czerwca 2010
No i stało się! Poznałam osobiście Ewę, która często wpisuje się na moim blogu. Przyjechała do redakcji z ciepłym jeszcze sernikiem.
– Chciałam poznać osobiście – uśmiechnęła się uroczo.
No i wpadła w nasze redakcyjne macki! Sernik pożarliśmy jak dzikie bestie. Okazało się, że za ten sernik ewa zdobyła pierwsze miejsce w konkursie potraw regionalnych czy coś takiego (zapisałam sobie nawet jaki konkurs, ale zgubiłam karteczkę).
Szef obwołał się specjalistą od serników. Popróbował, znieruchomiał i cicho zaproponował:
– Poproś o przepis.
Ale Ewa przepisu nie podaje. Twardzielka! Nawet przed naszym Szefem się nie ugięła. To przepis po babci i jest tajemnicą pokoleniową. Ha!
– Naprawdę znalazłam uznanie u Szefa? – Ewa nie kryła dumy, która każdego by, przy takim dzikim pożeractwie jakie zaprezentowaliśmy, rozpierała.
Znalazła. Krzysiaczek przyszedł i bardzo sprytnie poprosił o telefon. On nie chciał przepisu. Chciał SERNIKA. Ten wie, jak się urządzić.
Ewa to wspaniała ciepła osoba. Bardzo kobieca, o pięknej duszy i ujmującym uśmiechu. A ile ma uroku! No, twardzielka! Tylko twardzielka wiozłaby do Siedlec taki sernik! Oczywiście rozkochaliśmy się w niej wszyscy: tak redakcyjnie i zbiorowo. Pasuje do nas!

30 czerwca, 2010 o godz. 4:57
ja serniki uwielbiam pasjami (zreszta mozna jeden zobaczyc w ostatniej notce na moim blogu). Teraz mam slinotok prawdziwy. Jesssu, musze upiec sernik! Znowu!
30 czerwca, 2010 o godz. 5:08
Ale byście miały o czym gadać. A Krzysio byłby szczęśliwy! Tu serniczek, i tu serniczek…. Eeech!
30 czerwca, 2010 o godz. 8:29
A ja mam przepis na dwa serniki. Jeden, normalnie, odlotowo-tuczący, a drugi, sprytny, taki na odchudzanie :)!
30 czerwca, 2010 o godz. 10:09
Jestem onieśmielona i wzruszona czytając same superlatywy na swój temat… To miłe! A sernik? No cóż- upiekę na każdą okazję i zrobię to z uśmiechem na ustach 😉 Pozdrawiam i jeszcze raz serdecznie dziękuję za prezent!
1 lipca, 2010 o godz. 8:25
Ewo, to było tak miłe spotkanie, jedno z tych, które pozytywnie ładują akumulatory na resztę dnia! Pamiętaj, że obiecałaś informować, kiedy i na jaki konkurs kulinarny jedziesz. Wierne grono fanów będzie za tobą ciągnąć sznurem:))))
1 lipca, 2010 o godz. 8:26
Nominko! Trzeba je chyba jeść na przemian, co? :)))
1 lipca, 2010 o godz. 10:49
Jak ja lubię te Twoje wpisy:) Prawie tak samo jak serniki 🙂
1 lipca, 2010 o godz. 11:49
Jak przyjedziesz, to zadzwonimy do Ewy i ją ściągniemy. Z sernikiem! Zobaczysz, jaka fajna babka!
7 lipca, 2010 o godz. 10:05
Pozwolę sobie zacytować: „Sernik pożarliśmy jak dzikie bestie.”
Kto pożarł, to pożarł- Mariola jest na diecie (chyba nie zgrzeszę, jeśli powiem „jak zwykle”?) i nie spróbowała nawet okruszka…
7 lipca, 2010 o godz. 10:20
A sernik zawsze chętnie upiekę!
8 lipca, 2010 o godz. 12:21
Ewo, zjadłabym, ale Justyna powiedziała, że jak jest masło to nie mogę! To wszystko przez nią! Do tej pory nie mogę odżałować, pamiętając błogostan w jaki popadali redaktorzy konsumując (żrąc!) twój wypiek. O ja biedna!