2 października 2010
Stało się! Najpierw przyszedł sms: „Szykujcie się na 2 maja 2011!”. A potem przyszedł mms: piękny pierścionek zaręczynowy na smukłym paluszku. Ela, niewątpliwie twardzielka ( ma legitymację!) wychodzi za mąż!
– Wszystko zaczęło się na twoim wieczorze promującym książkę – przyznała Ela.
No ładnie! Jedni się produkują na scenie, wjeżdżają na motorze, drudzy w tym czasie robią takie wrażenie, że faceci lecą co duch po obrączki. Gdzie tu jest sprawiedliwość? No, nie powiem… Tempo wszakże książkowe, akcja również, bo w faceta po prostu piorun strzelił, no i happy end jak się patrzy!
Ale Elci się należało! Po pierwsze: jest śliczna. Pracowała jako modelka, teraz jest rzutką szefową wygrywającą przetargi dla dużej firmy. Po drugie: życie jej nieźle dokopało, jak to zwykle bywa w przypadku pięknych dziewczyn. Po trzecie: Ela to wspaniała wrażliwa dziewczyna, która w środku nocy zerwie się, by pomóc innym. A teraz ma oczy błyszczące ze szczęścia i jest jeszcze piękniejsza! A wszystko zaczęło się od moich Twardzielek…
Wczoraj Beatka i Sunil zrobili Dzień Przyjaźni w swojej restauracji Bollywood Hollywood. Beata po przeczytaniu książki Elizabeth Gilbert „Jedz, módl się i kochaj”, zaczęła zgodnie z przesłaniem autorki, przekazywać książkę dalej. Ale wpadła na pomysł, że skoro jest premiera filmu na podstawie książki, to zadziała inaczej. Kupiła dla swych przyjaciółek bilety, zaprosiła je do kina, a zaraz potem do restauracji, gdzie czekała na wszystkich niesamowita Anna Faber ze swą niebiańska harfą…
O Boże, co to był za wieczór! Ania Faber magnetyzuje publiczność. To, co wyprawia z harfą, to zachwycający spektakl pełen dźwięków i magi. Czy słyszeliście jazz, tango, standardy filmowe wykonane na harfie? Nie?! To nie byliście na koncercie Ani Faber. Ta przepiękna blondynka jest w trakcie koncertu jak żywy obraz . To zjawisko, na które się patrzy i w które się wsłuchuje. A ileż temu towarzyszy emocji! Ania elektryzuje muzyką i wzrusza. A gdy jeszcze do dźwięków harfy dochodzi flet, to mimo iż celtyckie ballady są energetyczne i żywe, łzy ciekną człowiekowi po twarzy. Ale takie dobre łzy, spływające po uśmiechniętym policzku. Taki to był wieczór! Wieczór Przyjaciół. Idealny na informację od Eli o jej zaręczynach.

2 października, 2010 o godz. 9:32
A ja jeszcze nie dostałam od Ciebie mojej twardzielskiej legitymacji :(.
3 października, 2010 o godz. 9:20
Nominko, tylko się ogarnę:))) Legitka jest, myślałam, że wręczę osobiście, ale do Wrocławia nie pojechałam. Wyślę pocztą z całuskami:))
3 października, 2010 o godz. 5:59
Dziękuję, czekam :). A nie planujesz we Wrocławiu jakiegoś spotkania autorskiego z udziałem mężczyzn w wieku 35-45 lat? Patent Eli bardzo mnie zaintrygował. No i lubię zdecydowane działania, bo jestem niecierpliwa :).
3 października, 2010 o godz. 6:29
He he… Zważywszy, że w książce jest charytatywna aukcja panów, może w nawiązaniu… zebrać do kupy, wycenić… Co ty na to? A ja czuje się troche jak matka chrzestna narzeczonych:))
3 października, 2010 o godz. 6:45
Pomysł niezły, ale ja nie lubię rywalizacji z innymi paniami (taka egoistka ze mnie). Poproszę od razu transakcję na zamówienie :).
3 października, 2010 o godz. 11:02
Na filmie byłam tej soboty, książkę czytałam, zachwycona, kolacji w restauracji Bollywood zazdraszczam
4 października, 2010 o godz. 7:44
Książke dopiero przeczytam i domyślam się, że lepsza od filmu:))
4 października, 2010 o godz. 7:48
Ty Nominka wiesz, co dobre:)))