25 kwietnia 2008 – dzień stracony, bo… Sesja Rady Miasta. Im bardziej nudna, tym bardziej integrują się dziennikarze. Michaś (złote dziecko, prawdziwy geniusz, maturzysta piszący i wystawiający sztuki i… praktykujący dziennikarz) przyniósł własnoręcznie wypieczone ciasteczka o podejrzanym zielonym kolorze.
– Miały być niebieskie – przynał wstydliwie.
No, to coś nie wyszło. Ale smaczne były. Adam i Marcin (radiowcy) rzucali się jak rekiny z mikrofonami na każdego gościa, z nadzieją, że będą mieli jakieś sensowne „dźwięki”. Kinga tradycyjnie siedziała cichutko i w zamyśleniu. Stella (ale imię, co?) walczyła z sennością wspomagając się kawą. Stella powinna prowadzić fotobloga. Jest tak piękna, że miło byłoby z jej strony, gdyby pozwoliła ludzkości patrzeć do upojenia na swoją zjawiskową buzię.
Na sesjach, od jakiegoś czasu, szaleje pewien radny. Nie przesadzając, przedłuża nasiadówę średnio o jakieś dwie godziny. Jest przy tym śmiertelnie nudny. Wkurza nas. Michaś wmyślił niezły patent:
– Wysyłajmy mu przed sesją krówki supermordoklejki.
Jestem „za”! Pozostaje tylko pytanie: czy radny lubi krówki? Za podopowiedź będę wdzięczna. I pozostały kwiat siedleckiego dziennikarstwa również.

25 kwietnia, 2008 o godz. 11:21
Bombowy ten blog 🙂 bo pisany przez bombowa kobietę , o bombowych pomysłach , bombowych osób 🙂 wpisy winny być co 4 godziny conajmniej ! I oby tak dalej … Pozdrowionka
28 kwietnia, 2008 o godz. 2:39
Świetny ten blog 🙂 A wpis o mnie świadczy o dużym poczuciu humoru autorki 🙂 (Chociaż przy wpisie o Milenie uśmiałam się do łez) Naprawdę świetne i lekkie masz pióro. Pozdrawiam i życzę owocnej twórczości