15 września 2008
No dobra, pełnia mnie dopadła. W formie deprechy. Poczułam się mała wobec kosmosu. Straszne. Dzwonię do Guciowej, żebyśmy sobie razem pojęczały, bo on w jęczeniu jest w sumie dobra. A ona, kurde, kwitnie i śmieje się z takimi dzwoneczkami w głosie, rozumiecie… Perliście się śmieje.
– Nurkowaliśmy! Oddychałam na awaryjnej rurce, wpadłam w panikę, ale się nie utopiłam – wymienia sukcesy.
Wszystkie moje Gucie biorą lekcje nurkowania. Guciówna, czyli Ola wykazała nawet talenty. Wróży jej się przyszłośc nurka wysokiej klasy. Gucio się wkurzył:
– Zabrałem je na narty: Ola najlepsza, potem Beata, na końcu ja. Zabrałem je na nurkowanie i jest to samo. Co za baby jakieś!
O, poczułam, że jeśli jęczeć, to tylko z moim bratem. Złożyłam mu od razu życzenia urodzinowe, pożyczyłam dużo zdrówka i pieniędzy.
– Zamiast życzyć, wyślij – bakbął mój brat.
O, nie! Nie będziemy razem jęczeć. Za cwany jest dla mnie. Pomyślałam, że jak wytrzymam do poniedziałku, to jest szansa, że pojęczę z Justyną. Ona mnie rozumie. Ale, to był błąd. Wróciła z urlopu z Turcji. Nie chciała jęczeć. Jest ślicznie opalona i wygląda zabójczo. Wypoczęta. Eeetam. Poprosiłam tylko półgębkiem, żeby zobaczyła, czy nie zostało jej trochę cekolu po remoncie. Bo mi potrzeba.
– A na co?
– Do rozdyźdania.
– … Nie wiem, czy Boguś będzie wiedział, o co chodzi, ale mu powiem – zapowiedziała po namyśle.
Rano byli ci kominiarze, co mieli poprawić dziury przy kominku. Skuli od razu kawałek cegły, zacementowali i powiedzieli beztrosko:
– Jak wyschnie, to pani torchę rozdyźda cekolu i zalepi.
Szkoda mi kupować całego worka na rozdyźdanie. Nadzieja w Bogusiu. Oj, gdyby jeszcze Boguś chciał pojęczeć…
O! Własnie weszła do redakcji druga Justyna. Patrzy w szafę i krzyczy:
– Czyj to płaszcz?!
– Mój – mówi pierwsza Justyna.
– Taki długi? Przecież on jest wyższy od ciebie! – stwierdziła druga Justyna z oczami jak spodki.
No, to trochę mi lepiej. Jeszcze wszyscy rżymy. Jednak zdrowy śmiech jest lepszy od jęczenia, ot co!

17 września, 2008 o godz. 9:44
Szczęki bolą mnie jeszcze dzisiaj…od tego nurkowania…a konkretnie od ściskania zębami ustnika aparatu do oddychania!!!Dziwię się, że go nie odgryzłam! Ups! a może jednak mi się udało, a pan instruktor przez grzeczność nic nie powiedział?!!
Gucio właśnie zerka i pyta, co ja tam znowu majstruję (widać konspiracyjny wyraz twarzy mnie zdradził!!!), ale nic mu nie mów, bo nigdzie więcej mnie nie zabierze!!!
17 września, 2008 o godz. 9:53
Postanowiłam się ujawnić!!! Tylko nie wiem, dlaczego moje komentarze się nie pojawiają?!!!Pachnie to dywersją! Zaczyńska!!!No!!!Już mi lepiej! Całuski!
18 września, 2008 o godz. 10:05
Już są, już są! Miałam przerwę w życiorysie i blogowaniu z powodu niemania czasu, z powodu nawału pracy. Uff… I zimno mną trzęsło. Czekam na zdjęcia z nurkowania, bo ponoć takie istnieją. Przynajmniej tak wieść konspiracyjna niesie…