7 stycznia 2010
No i stało się: niejaka Anna z Sanoka wysnuła wniosek że się zadziobałam na śmierć. Bo na blogu cicho. A ja po prostu dalej dziobię. Całkiem żywa. Dzień wcześniej poszalałam przy squashu. Więc dziś może mniej żywa. Na squasha zaprosiła mnie Madzia. Nie widziałam jej od roku. A jak zobaczyłam na korcie to siadłam i jęknęłam: ja też tak chcę wyglądać!
Madzia odkryła squasha w październiku. Bierze co tydzień lekcje. A dzięki squashowi odkryła, że życie się zaczyna po pięćdziesiątce. Schudła o połowę, jest opalona, śmieje się od ucha do ucha i kurde jest sexy, jak nigdy.
– Wszystkich tu molestuję!Grać! Grać! Grać! – przyznała otwarcie. – A jak muszę się wyżyć, to gram z chłopcami „dwudziestkami”.
O, proszę. Bardzo mnie tym zaintrygowała.
– No, ale co z tymi dwudziestkami? – chciałam wiedzieć. – Że niby, co: takie mocne piłki dają, czy że są szybcy?
Madzia spojrzała mi głęboko w oczy i szczęśliwa wyszeptała:
– Są ZAWZIĘCI!
Jasne.
Ale, w sumie, to o Annie z Sanoka miałam pisać. Czyli Annie Strzeleckiej. Oto ukazał się jej Damian. A dokładnie „Życie i śmierć oraz se(k)ns poniekąd według Damiana”. Dostaliśmy jej książeczkę pod choinkę i to był najcudowniejszy prezent! Damian jest wyjątkowy. To Mikołajek, Alf i Muminki razem wzięte! A kim jest? Jednorożcem, który mieszka z ludzką rodziną. Jej obyczaje mocno go nurtują i są przyczynkiem do iście filozoficznych spostrzeżeń. Damiana się kocha od pierwszego wejrzenia. Damiana chce się mieć, do Damiana się wzdycha. A gdy się robi źle na duszy, można westchnąć: och, Damian, co ty byś na to powiedział? Damian ma wszystkie atuty, aby stać się książeczką kultową!
Rysunki do Damiana wykonała córki Ani, Kaja. Tina krótko stwierdziła:
– Zajebista jest!
Dedykacja Ani na wstępie jest wielce wymowna: WSZYSTKIM, KTÓRZY MAJĄ TAK SAMO.
Kochani, szukajcie Damiana, bo każdy go musi mieć! To wymarzony prezent dla wszystkich, którzy „mają tak samo”. Naprawdę. Wyjątkowa, absolutnie wyjątkowa pozycja. Pogodna, dowcipna, głęboka i wzruszająca. Kocham Damiana, i już!
Aniu! Dziękuję ci za Damiana!

7 stycznia, 2010 o godz. 4:22
Aneczko -GRATULACJE-gdzie w jakiej księgarni najszybciej spotkam się z DAMIANKIEM.
7 stycznia, 2010 o godz. 9:28
Ups! Wiolcia, ja mam dla ciebie egzemplarz od Ani, ale jeszcze nie wysłałam. Liczę nawet, że wręczę ci osobiście, gdy do mnie przyjedziesz w celu wiadomym ( na wesele Aslanka z twoją suczką).
Ania! Jesteś wywołana do tablicy: pisz, gdzie cie można kupić. Znaczy Damiana.
8 stycznia, 2010 o godz. 8:41
poryczawszy się nad wpisem mariolki, uśmiechnąwszy się do komentarza wiolki (dzięki, babo kochana!), wywołana do tablicy przez admina odpowiadam: no bo… wszystko, co działo się przy okazji jego (damiana znaczy) poczęcia, ciąży (przenoszonej) i w końcu wydania (na świat) wiązało się z dziwnymi (co najmniej) okolicznościami towarzyszącymi:) a teraz damian znów postanowił powierzgać i zepsuł windę, o czym donosi mój wydawca: „na razie mamy problem logistyczny, bo do 11 stycznia nie działa u nas winda, a jesteśmy na 7 piętrze, więc książki leżakują w drukarni póki co…” i o. a nie macie, kochane, przypadkiem jakichś znajomych monterów w Bydgoszczy?
8 stycznia, 2010 o godz. 10:09
Jasny gwint! Jeszcze nie mogę się podnieść, jakem padła ze śmiechu. Winda! Ha ha! Siódme piętro! Ha ha!
My z Wiolą jedziemy do Bydgoszczy na walnetynkową wystawę psów. Jeśli do tego czasu windy nie naprawią, to pójdziemy okupować.
Damian, to figlarz.
No a jak te windy naprawią, to w jakich księgarniach będą książeczki?
8 stycznia, 2010 o godz. 7:30
no jak to w których? w tych, KTÓRE MAJĄ TAK SAMO:)))
9 stycznia, 2010 o godz. 9:06
Aaaa… Jasne.
9 stycznia, 2010 o godz. 9:48
Pani Mariolu, znalazłam panią przypadkiem linkując ze strony Antoniny Kozłowskiej i jakie było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że to TA Mariola Zaczyńska. Mieszkałam kiedyś przelotem w Siedlcach (5 lat, skąd w połowie 2002 wyjechałam do Irlandii, pisałam nawet przez kilka lat felietony Z babskiej perspektywy do Tygodnika Siedleckiego, a w każdym numerze wyszukiwałam Pani teksty. Tak mi się jakoś miło zrobiło, że mogę poczytać o tamtych terenach, bo tęsknię czasem okropniście. Poznałam tam tyle wspaniałych osób, z którymi przyjaźnię się do dziś. Będę zaglądać tutaj jeżeli można i jeżeli nie jest to blog tylko dla przyjaciół (bo może jest, a ja się wdarłam jak jakaś głupia) Od 3 lat piszę felietony dla Polskiej Gazety wydawanej w Dublinie, ten sam nadtytuł, proszę pozdrowić serdecznie KStreleckiego jeżeli jeszcze w redakcji jest
10 stycznia, 2010 o godz. 9:38
Och, pani Kasiu! A właściwie – Kasiu, bo każdy kto tu zagląda to przyjaciel. Wiele razy z Krzysiem wspominalićmy cię, bo takiej kobiety się nie zapomina! Krzysio na pewno się ucieszy z pozdrowień. Nasze okolice mocno dziś zawiane, ja wczoraj z bachorami przekopywałam się (łopatą!) przez zaspy, aby w jakowyś prowiant się zaopatrzyć. A za nami kilka samochodów też z łopatami. Co kopnęliśmy, to wiatr nawiał spowrotem. Odbywaliśmy burzliwe dialogi z Bachorem, bo każdy z nas miał inna koncepcje jazdy przez zaspy. Jak idioci zmienialiśmy się za kierownicą. I nic. Znaczy – tak samo grzęźliśmy. To był dzień ekstremalnych przygód. A ty pisz, jak jest u was!
13 stycznia, 2010 o godz. 11:47
Anuś-Mariolka już poslala mnie DAMIANKA, już nie mogę się doczekać kiedy listonosz zadzwoni do drzwi ,a dzwoni zawsze raz w tygodniu i to 2 razy-hi hi hi
13 stycznia, 2010 o godz. 3:07
No to juz klasyka…. ten listonosz… I DAMIAN TEŻ
20 stycznia, 2010 o godz. 7:04
No to jeszcze mi proszępowiedzieć, gdzie mogę kupić ??
20 stycznia, 2010 o godz. 9:09
Ania od razu da znac jak tylko Damian pójdzie wświat. Nie sie tu uwywnętrzni, bo kolejne osoby pytają o Damiana!
4 lutego, 2010 o godz. 3:55
Anuś- Damianek -REWELACYJNY!!! Też chcę mieć takiego KUMPLA-DOBREGO DUCHA-SUMIENIE RODZINY -W DOMKU.
Dziękuję Ci KOCHANA ANECZKO-za możność wczesniejszego „OBCOWANIA” Z NASZYM DAMIANEM.