No i mamy Dzień Kobiet! Zebranie potoczyło się dłużej niż zwykle. Wracamy do pokoju dziennikarzy, a na mnie czeka… ten oto kosz kwiatów i bilecik z życzeniami „Miłego dnia!”.
Mężczyźni… Z wami źle, bez was jeszcze gorzej. Podobno.Ale fakt: nic tak nie poprawia humoru jak kosz kwiatów z bilecikiem.
Oczywiście w takim dniu nasze paplanie z Justyną zeszło na diety.
– Jestem drugi dzień na zupie kapuścianej – przyznałam.
– Pewnie jutro wylejesz ją do kibla. ja wylałam trzeciego dnia – powiedziała zadowolona, bo sama jest na jakichś specjalnych zupkach z kartonika.
– Nie przesadź z tymi zupkami – zrewanżowałam się. – Nie jestem pewna, czy nie są szkodliwe.
– Szkodliwe?! Patrz, jakie mam paznokcie! patrz! – i podsunęła mi pod nos czerwone pazury na dowód, że jej się tylko poprawia, a nie szkodzi.
Piotruś za naszymi plecami nagle dostał wesołości.
– Tak was słucham – chichotał – i tak mi dobrze…
Skubaniec nie musi się odchudzać! Nie musi jeść zup z kapusty ani z kartonika. Ale żeby tak ostentacyjnie się cieszyć?!
A ja swojej zupy nie wywalę! W końcu… muszę wyglądać do tych kwiatów, nie? 🙂

9 marca, 2011 o godz. 11:34
Taki kosz z życzeniem „Miłego dnia” mogłabym dostawać codziennie. Miło mieć miły dzień codziennie, nie tylko 8 marca!
11 marca, 2011 o godz. 9:03
:)) Masz rację, a człowiek się szybko przyzwyczaja…